Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 26

    Było późne popołudnie. Ulrich siedział właśnie przy laptopie Jeremiego w swoim pokoju. Odd poszedł na jakieś tajemnicze spotkanie z wielbicielką, więc Niemiec miał okazję do rozmowy z Yumi w cztery oczy.
-Martwiłem się – wyznał po chwili milczenia. - Czemu to zrobiłaś? Po co mnie ratowałaś? To ja powinienem być na twoim miejscu...
-Przecież na moim miejscu zrobiłbyś to samo - stwierdziła Japonka.
-Masz rację – westchnął. - Ale mimo wszystko zapłaciłaś za to zbyt dużą cenę...
-Daj spokój. I tak jest lepiej, przynajmniej tak mnie ten brzuch nie boli – uśmiechnęła się dziewczyna.
-Ale nie możesz wrócić na Ziemię... - mruknął szatyn.
-Jak znajdę moje ciało to wrócę. Kto wie, może przy okazji znajdę też Willa?
-A ty znów o nim... Przyznaj się, kochasz go.
-Co? Zwariowałeś?
-Ciągle tylko William to, William tamto. Wkurzasz mnie.
-Jak możesz... Wiesz co? Może lepiej skończmy tę rozmowę, bo zaraz się jeszcze pokłócimy. Pa! - Ishiyama znikła z ekranu.
-Ej czekaj! Yumi przepraszam! - krzyczał do urządzenia. - Nie chciałem... - dodał szeptem.
-Aha, aha to ja Odd! Aha! Aha! Każda dziewczyna mnie pragnie! Aha! Aha! - śpiewał Della Robbia, wchodząc do pokoju. Był wyraźnie zadowolony z rezultatów swojej randki. Zauważył jednak, że jego współlokator nie ma dobrego humoru. Momentalnie spoważniał i zapytał:
-Znowu się pokłóciłeś z Yumi, prawda?
-No – bąknął Niemiec.
-Mówiłem ci, musisz odpuścić z tym Williamem. Wciąż jesteś o niego zazdrosny, nawet jak go nie ma. Zakoduj wreszcie, że Yumi kocha ciebie, a nie jego...
-A skąd to wiesz?
-Bo to po prostu widać.
-I tyle?
-Chłopie, miłość widać na odległość. Nawet jak wy nie jesteście tego pewni, to inni to widzą.
-Nie wszyscy...
-Niektórzy po prostu nie chcą.
-Fakt. Dobra, muszę oddać Jeremiemu laptopa. Zaraz wracam – powiedział Stern i opuścił pomieszczenie.



Aelita przyszła do pokoju swojego ukochanego. Chciała z nim spędzić choć chwilkę. Nigdy nie mieli dla siebie dużo czasu z uwagi na walkę z Xaną, dlatego postanowiła każdą wolną chwilę spędzać w towarzystwie Jeremiego. Dodatkowo, tego dnia zażegnali małą kłótnię między sobą, co zdecydowanie należało świętować. Dziewczyna stwierdziła, że będzie to dobry moment na wspólne wyjście.
-Pójdziemy w końcu do tego kina? - męczyła chłopaka.
-Dobra, chodźmy – ostatecznie blondyn uległ naleganiom różowowłosej. Wyszli razem ze szkoły, trzymając się za ręce. Niestety, uciekł im autobus do centrum miasta. Kolejny mieli dopiero półgodziny później, więc postanowili nie czekać na niego. Zrobili sobie romantyczny spacerek ulicami miasta. Dotarli na miejsce w niecałe czterdzieści minut, po drodze wstępując jeszcze na lody.
-To na co idziemy? - spytał Einstein, gdy już stali przed kasą.
-Wiem, że nie lubisz romansów. Wybrałam film przygodowy – uśmiechnęła się Hopper.
-Fajnie. Cieszę się, że spędzimy ze sobą trochę czasu – stwierdził Belpois.
-Też mnie to cieszy – powiedziała Aelita, po czym pociągnęła swoją drugą połowę za sobą, na salę kinową. Film wydał się obojgu bardzo ciekawy i wciągający. Opowiadał o przygodach archeologa, badającego piramidy w Egipcie.



Yumi okropnie się nudziła. Nie miała czym się zająć w tym pustym, wirtualnym świecie. Chciała chociaż z kimś pogadać, ale przecież pokłóciła się z Ulrichem, a Jeremy z pewnością ma ważniejsze rzeczy na głowie niż głupie pogaduszki z nią. Postanowiła więc opuścić klona i wybrać się na małą przechadzkę po Lyoko. Przeszła się kawałek po sektorze polarnym. Było bardzo spokojnie. Podeszła do krawędzi lądolodu i z gracją wskoczyła do wody. Poczuła się bardzo dziwnie, nigdy wcześniej nie miała takiego niepokoju w sobie. Domyślała się, że coś jest na rzeczy. Zdecydowała się to sprawdzić. Brnęła w dół odmętów Cyfrowego Morza. Po bardzo długim czasie dotarła na samo jego dno. Wcześniej myślała, że to morze nie ma granic, jest swego rodzaju siecią połączeń internetowych. Teraz jednak dostrzegła jego spód, w którym był niewielki otwór. Ostrożnie zbliżyła się do niego. Zajrzała w głąb. Był to bardzo jasny tunel, a  na jego końcu widniał wyraźny, czerwony punkt. Dziewczyna zdecydowała się wejść do środka, przekraczając swego rodzaju błonę wejściową, która hamowała wody cyfrowej otchłani przed wtargnięciem do wnętrza świetlistego tunelu. Kiedy wchodziła do białej poświaty błona wybrzuszyła się, powodując drgania wirtualnej wody i zapewne sporą falę na jej powierzchni.



Niemiec siedział razem ze swoim przyjacielem i jego psem Kiwim na łóżku. Rozmawiali ze sobą na różne tematy, podczas gdy Della Robbia pakował swoje ubrania na kilkudniowy wyjazd do rodziny na Sycylię.
-Z pewnością wszystko się ułoży między tobą, a Yumi – stwierdził Odd, dopychając nogą walizkę do podłogi, żeby móc ją zasunąć.
-Właśnie ja nie mam takiej pewności  - marudził Ulrich.
-Słuchaj, Yumi w końcu wróci do nas. William też. Później przecież wykasujemy mu pamięć. Wszystko będzie tak jak kiedyś. Chociaż nie, jedno się zmieni...
-Co niby?
-Powiesz w końcu Yumi co do niej czujesz.
-Kiedy ja nie jestem pewny...
-Nie wydurniaj się, przecież to widać, że jesteś zabujany po same uszy. Wystarczy jej to powiedzieć. To nie boli.
-Mnie boli – bąknął szatyn.
-A mnie nie. Zobacz, dzisiaj spotkałem świetną dziewczynę, zabajerowałem ją i bum, mam ukochaną.
-Tak, tylko na ile? Na tydzień? Dwa?
-Wydaje mi się, że nareszcie znalazłem tą jedną jedyną.
-Tak ci się zdaje za każdym razem, bez urazy.
-Ale z Ami będzie inaczej – powiedział z ogromnym przekonaniem Włoch. - Ona jest taka ładna, ma bajeczne blond loki i zabójczy uśmiech. Mówię ci, musisz ją zobaczyć! A na dodatek słucha techno! Tak samo jak ja!
-Nie podniecaj się tak – mruknął oschle Stern.
-Ty się podniecasz na widok Yumi, a ja na widok Ami. To wolny kraj, każdemu może podobać się co innego.
-Rozbrajasz mnie czasami – zaśmiał się Ulrich. O dziwo przeszła mu nagle melancholia i miał teraz bardzo dobry humor. Do pełni szczęścia musiał jeszcze przeprosić Yumi za swoje zachowanie i wszystko wróci do normy. Tylko niestety to był dla niego najtrudniejszy etap. Zawsze miał problemy z mówieniem o swoich uczuciach i z przepraszaniem innych. Czuł wtedy jakby jego duma ogromnie cierpiała.



Jeremy i Aelita weszli razem do internatu. Była już dość późna godzina, więc obawiali się natknięcia na Jima. Udało im się jednak przemknąć niepostrzeżenie przez drzwi wejściowe.
-Jeremy, dziękuję za dzisiaj – wyszeptała dziewczyna, gdy już stali pod drzwiami jej pokoju.
-Polecam się na przyszłość – uśmiechnął się szeroko blondyn. Jemu też bardzo się podobała randka. Nawet postanowił, że kiedyś powtórzy takie wyjście do kina z Hopperówną. Zastanawiał się też, czy nie zaprosić jej na jakiś obiad we dwójkę.
-No to do jutra – pożegnała się Francuzka, dając swojemu chłopakowi buziaka na pożegnanie. Belpois cały się zarumienił.
-Pa – zdążył tylko tyle odpowiedzieć, zanim Aelita weszła do swojego pokoju. Nastolatek doznał poważnego szoku i stał jak wryty przed drzwiami, dokładnie w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej pożegnał się z ukochaną.